Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda życie po śmierci? |
|
| Autor | Wiadomość |
---|
Lee Ji-Eun
Bard
Godność : Lee Ji-Eun Wiek : 19 / 26 Orientacja : Homoseksualny/a Ekwipunek : Sztylet, nuty, skrzypce. Tytuł : Administrator Liczba postów : 227
| | | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 10:17 am | |
| Kolejna korespondencja do zaniesienia, tym razem w fantastycznym Corbois. Marion nigdy nie przepadała za tym miejscem, doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że nie jest tu tak bezpieczna jak w swoim Vertepierre. Niestety, praca wymagała poświęceń. Podczas podróży ogarnęło ją dziwnego rodzaju zmęczenie, choć można było to nazwać po prostu wymówką do zatrzymania się i obczajenia okolicy. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, było ponowne napełnienie noszonej przez siebie buteleczki wodą. Miała jedynie nadzieję, że nikt kilkanaście metrów dalej nie naszczał akurat do zbiornika, z którego akurat korzystała. Po zakończeniu tej czynności, zaczęła powoli przemieszczać się po brzegu, ogarniając wzrokiem tutejsze ruiny. Zainteresowana nimi wskoczyła na jeden kamień, później kolejny, i tak aż trafiła do większego, stabilnego odłamka wieży. Z fascynującą świadomością względnego bezpieczeństwa, zasiadła, wkładając nogi do wody. Swoją włócznię położyła obok, aby w razie czego mieć pod ręką. Czyżby pobyt w Corbois miał być milszy, niż się spodziewała? |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 12:29 pm | |
| Zwalisty, odziany w swój przepiękny pancerz rycerz z Istrii snuł się po plaży, przypominającą mu tę z jego ojczystych stron. Potrzebował chwili dla siebie, jego podwładni w większości to byli skazańcy albo przestępcy, a taka gromada "niesfornych dzieciaków" potrafi zajść za skórę. Nie ma nic lepszego aby zebrać myśli niż długi spacer, była jeszcze kwestia wyrżnięcia ich w pień ale Chorwat niemieckiego pochodzenia potrzebował ich do swoich niecnych planów. Zygfryd należał do tych ludzi, którzy cenili swoje towarzystwo ponad wszystko, nawet chaos i zgiełk najpiękniejszej bitwy o jakiej mógłby sobie zamarzyć nie mogła równać się z uczuciem samotności, którą tak bardzo ukochał. Minęło zapewne kilka godzin odkąd opuścił swoje legowisko, a widok zniszczonej wieży przypominał mu czasu oblężenia Novigradu, jego rodzinnego miasta, cóż to była za batalia! Ten obraz wprowadził rycerza w nieco melancholijny nastrój, ten tylko zatrzymał się i westchnął. Ze świata wspomnień i spokojnych myśli wyrwał go plusk wody, zainteresowany ruszył energicznie w kierunku z którego dobiegł dźwięk. Liczył, że spotka jednego ze swych żołdaków, który oddalił się od obozowiska bez pozwolenia swojego kapitana. Zygfryd jeśli chodzi o wymyślność tortur nie miał sobie równych miał cichą nadzieję, że po tak przyjemnym spacerze rozerwie się trochę. Jednak to co zobaczył wywarło na nim ogromne zaskoczenie. -Ej ty!- krzyknął, a jego nieprzyjemny i głęboki głos poszedł echem po całej okolicy.Zatrzymał się dopiero gdy woda zaczęła sięgać mu do kolan, a przy jego wzroście było to nie lada wyzwanie . Widok kobiety, zwłaszcza samotnej w tej okolicy to coś dziwnego. Wariatka? Desperatka? Nawiedzona? Szalona? Któż to wie, każda kobieta ma w sobie wszystkiego po trochu. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 1:15 pm | |
| Wypoczynek pierwsza klasa. Prawie jak w Turcji, Tunezji, Egipcie czy innych kurortach, które odwiedziła przed śmiercią. Chwilami próbowała nawet dotknąć chociażby stopą jakiejś ryby czy innego pływającego stworzenia. Przynajmniej one nie próbują (jeszcze) upierdolić jej nogi. Z tej wspaniałej, a jakże dziecinnej zabawy, wyrwał ją dość przerażający głos. Poruszyła się nerwowo, niemalże podskoczyła na siedząco, a bliska była nawet złamać prawa fizyki. Gwałtownie odwróciła głowę w kierunku, z którego dochodził okrzyk. Wstała więc, łapiąc włócznię tak, aby móc obronić się w razie potrzeby. - Kim jesteś? - spytała, starając się nie okazywać aż takiego strachu, zaskoczenia i innych emocji tego typu, jakie w rzeczywistości teraz ją ogarnęły. Kim był ten człowiek? Czy w ogóle to był człowiek? Kto wie, jak ewoluowały już monstra i co potrafią - szczególnie w tej krainie. - Nie mam złych zamiarów, cokolwiek byś przez to rozumiał. Roznoszę listy. - dodała z nadzieją, że szybkie podanie powodu przybycia zapewni jej dalszą bezpieczną podróż. Jednocześnie szybko się obejrzała, czy gdzieś nie snują się jacyś koledzy nieznajomego. Tak obsranej miny to pewnie dawno nie miała. A przynajmniej od czasu ostatnich swoich sprawdzianów z matematyki. Próbuj wyglądać normalnie, wyglądaj gorzej. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 1:50 pm | |
| Zmierzył ją wzrokiem, mogła poczuć jak jego spojrzenie bada każdą część jej ciała, a w pewnym momencie spojrzenie zatrzymuje się na włóczni. -Ładny patyczek.- powiedział skłaniając się bardziej ku żartobliwego wydźwięku swojej wypowiedzi, choć każde słowo, które uciekło z jego ust brzmi raczej jak groźba. Teraz spojrzał na jej twarz, młoda i atrakcyjna, to pierwsze co nasunęło mu się na myśl. Czuł, że się boi, nie dziwił się, wiedział, że samym wyglądem wzbudza trwogę w sercach innych. Potwierdzeniem tego mogła być jej mina. -Kim jestem?! Jam jest Zygfryd Magnus Jerzy von Wolff z Istrii.- po tych słowach skinął głową. Zrobił kolejny krok do przodu. Wiedział, że musi uważać, zwłaszcza, że dziewczyna posiada bron drzewcową, a do tego jest na lepszej pozycji. Bez broni mógł wyłącznie polegać na swojej sile. -Jesteś gońcem? Hmmm....- przesunął dłonią ukrytą pod pancerną rękawicą po swojej bliźnie, a następnie wyszczerzył swoje spiłowane zębiska. -Masz coś dla mnie?- dodał po chwili namysłu nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Czujność to podstawa przeżycia po życiu. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 2:38 pm | |
| Kącik jej ust drgnął w delikatnym uśmiechu, kiedy ten skomentował jej broń. No, bywały lepsze, ale preferowała mieć jak największą odległość od przeciwnika podczas walki, a do kusz i łuków się średnio nadawała. - Marion Wolkenstein... z Austrii. Miło poznać. - odparła i starała się jakoś względnie dygnąć. Wyszło jak zawsze, czyli w ogóle, ale przynajmniej się starała. - Mimo chorwackiego pochodzenia, nazywasz się... bardzo niemiecko, mój panie. Mogę spytać, kto w twym rodzie wywodził się z Germanii? - uśmiechnęła się nieco bardziej normalnie i lekko opuściła swój "badyl". Jednocześnie starała się mówić w sposób bardziej "staroświecki", ale nie jej oceniać, jakie postępy czyniła. - No... w sumie tak. - lekko wzruszyła ramionami, jednocześnie robiąc krok do tyłu w celu zachowania odpowiedniej odległości od rozmówcy. Przynajmniej na razie. Niestety tego kroku pożałowała bardzo, gdyż poślizgnęła się i z głośnym pluskiem zrypała do wody. Kiedy tylko jej twarz pojawiła się ponad powierzchnią, spojrzała na mężczyznę i zaśmiała się głośno. Bynajmniej nie z niego. Z siebie i swojego failu życia. Zakaszlała dwa razy i zarzuciła garścią niemieckich przekleństw. Włócznię natomiast dalej miała przy sobie, lecz jak nią wymachiwać na takiej głębokości? Podpłynęła więc w takie miejsce, aby móc wstać, ale by nie być w zasięgu ataku Zygfryda. Przezorność nie jest zła. Szkoda tylko, że wyglądała okropnie z mokrym, opadniętym włosiem. - Obawiam się, że nie. A nawet, jeśli miałam, bardzo zmokło. - prychnęła, lecz na jej twarzy dalej gościł nieco dziwaczny uśmiech. Mimo dalszego strachu, zdawała się bardziej "oswajać" z aktualną sytuacją. - Lecz jeśli masz wiadomość do kogoś z innego królestwa, mogę zanieść. Sierżant Marion zgłasza się na służbie! - zasalutowała i zaśmiała cicho. Mimo tego, dalej była czujna i ani trochę nie zwalniała uścisku dłoni na swojej broni. Nie przenosząc wzroku z Chorwata, wycisnęła wolną dłonią wodę z włosów. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 4:26 pm | |
| Mężczyzna nie spuścił jej z oczu nawet na chwilę, był skupiony teraz bardziej na tym co może zrobić uzbrojony goniec niż na tym co mówi. -Im mniej wiesz tym lepiej śpisz.-wycedził przez zaciśnięte zęby tym samym odpowiadając na jej pytanie, często to robił gdy ciekawość jego rozmówcy przekraczała pewne sacrum, a rozprawianie o jego pochodzeniu nie było mu na rękę, wiedział, że jest ze starego szlacheckiego rodu. Jej zachowanie powodowało to, że Zygfryd miał pewne wątpliwości co do czasów z jakich pochodzi. Była zbyt zadbana jak na wieśniaczkę ale też zbyt bojowa jeśli chodzi o dwórkę, a tym bardziej pannę z dobrego domu. -Co masz w herbie?- to pytanie zawsze rozwiewało wszelkie wątpliwości. Jak na swoje czasy Chorwat otrzymał dobre wykształcenie o które zadbał ojciec, którego stracił podczas swoich "zabaw", a heraldyka nie była mu obcą dziedziną. Gdy dziewczyna pokazała swoją niezdarną postawę rycerz wybuchł śmiechem, przypominam on bardziej rechot piły tarczowej wżynającej się w drewno i był zbyt szaleńczy aby mógł być przyjemny dla ucha. Odwrócił się do niej i zbliżył nie bliżej jak na wyciągnięcie ręki, jego ręki, która była długa jak gałąź. Jego twarz wykrzywiła się w grymas mający przypominać uśmiech ale cóż próżna próba z takim usposobieniem to i mimika odstrasza. -Bywałem tu i tam kobieto i rzeknę ci tylko jedno, śmierć wszystkim władcom i ich sługusom. Powinienem ci wymierzyć kilka batów za zniszczenie listów! Agggrr!- warknął po jej słowach, możliwe, że miała przy sobie jakieś przydatne informacje, które mógł wykorzystać. Odetchnął i opanował swój gniew. -Ale możesz być jeszcze przydatna...- powiedział i nachylił się nad nią szczerząc kły. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sro Lip 23, 2014 8:43 pm | |
| Marzenie o poznaniu jakiegoś bliższego bądź dalszego rodaka zostało całkowicie usunięte. Niczym w Simsach, gdzie pragnienie można usunąć jednym kliknięciem. Kiwnęła jedynie głową. Jednak słysząc pytanie o herb, uniosła lekko brwi, a z jej ust dało się usłyszeć ciche "eee...". Odrzuciła włosy na plecy, zastanawiając się jednocześnie, jak to w miarę delikatny sposób opisać. - Jestem tu dopiero rok. - wyjaśniła, używając najbardziej spokojnego tonu, jaki udało jej się osiągnąć w tym momencie. - A w tych czasach nie ma herbów. Choć domyślam się, że miałabym jakiegoś kamienia. - zaczęła się zastanawiać, drapiąc po brodzie. - To dobrze? - lewki, mieczyki, różyczki i takie inne wydawały się być nadmiernie popularne, trzeba zostać hipsterem. Kamień wydawał się idealny. Niby nic, ale jak nim rzucić, to ta-dah! Śmiertelna broń. Tylko trzeba mieć dobrego cela. - Nie służę władcom, tylko normalnym cywilom. A przynajmniej jeszcze nie miałam styczności z czymś z wyższych sfer. - sprostowała, lecz delikatnie przechyliła głowę, słysząc drugą część wypowiedzi mężczyzny. - Policjant się znalazł. - mruknęła, spuszczając wzrok. Spojrzała Zygfrydowi prosto w oczy, kiedy zaczął się nad nią nachylać, jednocześnie przygotowując się do ewentualnego ataku. - No nie wiem, widzisz, że pierdoła ze mnie. - w tym momencie zrobiła słynny, słitfociowy dzióbek. - Poza tym, masz ładne oczy. - uśmiechnęła się lekko. Zawsze chciała mieć niebieskie, ale jedno niebieskie i jedno zielone też wyglądały super. Austriaczka natomiast nie mogła wytrwać długo w takim stanie, w jakim aktualnie znajdowała się ze swoim rozmówcą. Zawsze dostawała ataku śmiechu, kiedy z kimś wymieniała spojrzenie w takiej odległości. Tak było też i tym razem, choć długo walczyła ze sobą, by tego nie zrobić. - Wybacz pan, tak już mam. - westchnęła, kiedy w końcu udało jej się w miarę ogarnąć. Wyprostowała się i wzięła głębszy oddech. No, spokojnie Marion, spokojnie. Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, zrobiła krok czy dwa w tył, ukucnęła i na suchym lądzie zaczęła wyjmować swoje rzeczy z torby, jak gdyby nigdy nic. Dwa niedostarczone listy rozłożyła i położyła wyprostowane. - Nie jest tak źle, da się z jednego coś rozczytać. - oznajmiła, wyciskając wodę ze swoich ubrań prosto do zbiornika, w który wpadła. Nie jej wina, że tak się stało. Przecież ci, którzy się decydują na usługi tego typu "listonoszy" powinni być świadomi faktu różnych zdarzeń losowych. A mogła sobie zarzucić tylko jeden błąd wcześniej, niestety też związany z wodą: ogromna ulewa spotkała ją w miejscu, gdzie nie było się nawet pod czym schronić. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Czw Lip 24, 2014 12:33 pm | |
| Mężczyzna wyprostował się, uwielbiał patrzyć na ludzi z góry, a przy jego wzroście to nie było zbyt trudne. Dziewczyna sprawiła, że humor Zygfryda był bardzo dobry, miał niezły ubaw. -Kamień? Raczej nadajesz się bardziej na błazna niż na damę.- wycedził w szyderczy dla siebie sposób. Odgarnął kosmyk swoich długich kruczoczarnych włosów do tyłu. -Policjant?- zapytał zaskoczony, długo już wędrował i wiedział co się działo w świecie żywych ale nie mógł skojarzyć tego określenia z żadnym, które usłyszał. -Pierdoła czy nie, ale w moim obozie przydałaby się nie tylko zadbana kobieta... - na moment przerwał, szukał odpowiedniego słowa, które mogłoby opisać ewentualną pozycję gońca w jego najemnej bandzie. -Hmmm...osoba, która by mogła nas rozśmieszać.- dodał po chwili i znów wyszczerzył swoje zębiska. Magnus skrzywił się słysząc jej komplement, nie dlatego, że poruszył on go do głębi, ale dlatego, że nigdy czegoś takiego nie słyszał. Nawet jej niepohamowany atak śmiechu nie wyprowadził rycerza z równowagi. Znów wyszczerzył kły i postanowił puścić jej słowa mimo uszu. Rozmowa z kobietą sprawiała mu ogromną przyjemność, dawno się tak nie szczerzył. Jego spojrzenie przykuły rozłożone listy. Widział, że tam znajdzie jakieś brednie o tęsknocie lub miłości niż informacje, które dałyby mu szansę na podpisanie kontraktu, oczywiście na warunkach jakie Zygfrydowi by odpowiadały. Poszedł do schnących listów i chwycił jeden, przyjrzał się mu uważnie i ścisnął z całych sił, tak, że przemoczona kopertka do niczego się nie nadawała. -Skąd jesteś?- zapytał, a jego wzrok znów powędrował na dziewczynę. Jest tu od setek lat, a nie wpadł na pomysł aby rozreklamować swojej najemnej roty, cóż człowiek uczy się całe życie i nieżycie. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Czw Lip 24, 2014 6:04 pm | |
| Parsknęła krótkim śmiechem słysząc Zygfryda. - Nie wątpię i w sumie wolałabym to. Tylko ktoś by musiał nauczyć mnie żonglować. - skrzyżowała ręce na piersiach i znacząco spojrzała na mężczyznę. Błazen kojarzył jej się głównie z takim typkiem w second-handowych ciuszkach, miotającego piłkami jak szatan i dzwoniący dzwoneczkami przyczepionymi do krejzolskiej czapki. - Ile jednocześnie potrafisz podrzucać? Trzy piłki? Cztery? - kiedy to mówiła, łatwo było domyślić się przez jej uśmiech, że wyobraziła sobie rozmówcę miotającego kolorowymi piłeczkami. - O, patrz, zrobię sztuczkę! - oznajmiła, po czym obróciła włócznię na nadgarstku tak, jak robią to współcześni wojownicy w filmach amerykańskich, aby zaszpanować. - Tak, policjant. Taka osoba broniąca sprawiedliwości. Jak ktoś za bardzo szaleje to mogą zdzielić pałą. Nie wiem, jak z rozmaczaniem listów, ale... - potraktowała Chorwata wymownym spojrzeniem, przypominając o groźbie z batami. Kto nie skacze, ten z policji! Hop, hop, hop. Kiedy usłyszała o zadbanej kobiecie i tych innych w obozie, zmrużyła oczy. It's a trap! - Jasne. Rozśmieszać, zatańczyć na rurze i zrobić obiad. Widzę świetlaną przyszłość w twoim obozie! Przynajmniej zmywać jakoś bardzo nie trzeba. A Internet macie? - ostatnie pytanie zadała raczej "for shits and giggles", ale kto wie, czego się spodziewać po takich ludziach. Może jednak ściągają zasięg z Ziemi, a kogoś z nich pochowano w okresie ostatnich czterech lat z telefonem komórkowym w łapie. - Macie tam same zaniedbane baby? Skąd one się urwały? Nie zazdroszczę. - zrozumienie, część pierwsza. - Z Vertepierre. Krainy szczęścia, spokoju i wegetarian. - wymieniając to ostatnie, zamrugała dwukrotnie. Przerażał ją fakt, że to chyba jej królestwo jest największym zagłębiem ludzi wciągających liście o każdej porze dnia. I nocy, jeśli nie mając nic innego do robienia. - Zgaduję, że ty tutejszy. Dlaczego ze swoimi ludźmi nie mieszkasz w murach królestwa, tylko w obozie? Będąc bliżej władcy i jego przydupasów chyba łatwiej jest im zrobić krzywdę. Plus... byłeś wcześniej rycerzem? - po tym pytaniu delikatnie pstryknęła w zbroję Zygfryda tak, jak się często pstryka dzieci w nos. Ciekawe, jak trudno taką zdobyć bez biegania za królem. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Czw Lip 24, 2014 6:55 pm | |
| Chorwat słysząc pytanie na temat jego umiejętności żonglerskich odpowiedział tylko warknięcie, a w jego oczach pojawiło się coś szalonego, dzikiego.To że często wpadał w szał nie było nowością, na pewno nie dla ludzi, którzy przebywali z nim dłużej niż kilka chwil. Trzeba jej przyznać, że potrafiła się posługiwać włócznią i była zręczna. Rycerz tylko skinął głową na znak uznania dla jej zręcznych dłoni. Słysząc odpowiedź na temat policji westchnął i teraz zrozumiał, że słyszał o tej formacji. Mimo niechęci jakim darzyli przestępcy, którymi się otaczał Zygfryd w policji widział narzędzie do tłumienia wszelkiego oporu, a także doskonałą siłę militarną. Oczywiście jego plany co do wykorzystania policji przerwały słowa dziewczyny. Kolejne określenie, którego nie słyszał, którego nie rozumiał. -Internet? A cóż to znów za cudo? To jakiś rodzaj jedzenia? Broni? Odzienia? Lokum?- co jak co, o czymś takim nie słyszał na pewno. Podrapał się po brodzie, wyglądając teraz bardziej jak posąg niż żywa istota. Splunął tuż pod nogi dziewczyny, nie zrobił tego świadomie, często spluwał jeśli myślał nad czymś dłużej niż chwilę. I znów głos Marion nie pozwolił mu się dłużej pochylić nad nowym określeniem, którym był internet. -Zadbane czy nie, moi ludzi czasem lubią się zabawić. Wiele z tych dziewcząt nie wytrzymuje już po pierwszym dniu, a co dopiero po miesiącu. Najczęściej kończą jako przystawka.- w jego głosie nie było nuty przekomarzania się czy też drwiny. To była po prostu prawda, czasem zapasy są tak małe, że chłopcy muszą coś do gęby włożyć. Jednak jest pewna linia, której nie wolno przekraczać, czyli dotykać Magnusa bez jego pozwolenia. Kolejne przewinienie to brak poszanowania dla jego zbroi. Mężczyzna odepchnął dziewczynę, ledwo się kontrolując. Była jak wulkan, który za chwilę miał mieć erupcję. -WŁADCY W TYM ŚWIECIE?! JA JESTEM JEDYNYM PANEM! JA! POJMUJESZ TO KOBIETO?!- jego oczy zabłysnęły, zacisnął pięści, jego twarz była jeszcze bardziej przerażająca niż poprzednio. Wyglądał jak seryjny morderca gotowy rzucić się na swoją ofiarę. -Gdybym chciał, mógł to ja byłbym władcą, panem! Ale wiesz co by się stało gdybym mieszkał wraz ze zwykłym motłochem? Każde dziecko, kobieta i starzec umierali by w męczarniach. Trupy rozrzuciłabym po całym królestwie!- kontynuował swój monolog, wskazując miejsce na którym stała kobieta. -Tam pewnie leżałoby ciało rozerwanego na sztuki dziecka, utopiłbym te zaświaty we krwi i tak byłoby jej za mało aby ugasić moją rządzę krwi!- zrobił krok do dziewczyny, a opętańcze spojrzenie wbiło się w nią jak świder. -I NIGDY MNIE NIE DOTYKAJ! ALBO TWOJĄ KRWIĄ BĘDĘ ZMUSZONY SIĘ ZADOWOLIĆ!- wrzasnął a jego ryk było pewnie słychać w całym królestwie. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Czw Lip 24, 2014 10:04 pm | |
| - Ty też nie umiesz? Ok, idziesz ze mną na kursy. Zobaczysz, będzie fajnie. Czuję zabawę. - zaśmiała się cicho. Wspaniale by było nauczyć się machania piłkami, ale ujrzenie tam Zygfryda byłoby jeszcze ciekawsze. Wielki kolo mogący wypruć ci flaki samym spojrzeniem zaczyna napierdalać kolorowymi kulami. Woohoo! - Nie słyszałeś nigdy o Internecie?! - w tym momencie wydawała się paść. Oczywistym było, że za jego czasów taka magia nie istniała, ale czy na prawdę nikt mu wcześniej nie opowiedział o tym niezastąpionym niczym dobrodziejstwie? - To jest takie coś, że jak dwie, bądź więcej osób mają taką samą rzecz, to mogą się za jej pośrednictwem komunikować bez względu na to, jak daleko od siebie są. Z tym, że jedna osoba może coś napisać i zobaczą to wszystkie, kilka, albo tylko jedna, wybrana. Tak samo, jak jedna osoba może zamieścić w tym jakiś obraz, na przykład mapę, a inne mogą to zobaczyć, nawet jak są na drugim końcu świata. Tylko kluczem do tego jest ten "przedmiot", zwany komputerem, ale są też telefony, tablety, a nawet są już lodówki z tym! Czyli takie pudełka, które zawsze są zimne i można w nich trzymać jedzenie, żeby zawsze było dobre. - prawdopodobnie miał gówno z tego zrozumieć, ale próbowała. No i przy okazji przekonała się, że w jego obozie połączenia sieciowego brakuje. Mimo wszystko uradowało ją, że mogła "zabłysnąć", a jej wzrokowi nie umknął nawet widok "skamieniałego Zygfryda". Tylko kiedy splunął, zrobiła niewielki kroczek w tył, aby przy najbliższej okazji nie trafił na jej buty. Ciekawy zwyczaj. - I zgaduję, że nie są to zabawy typu wesołe potańcówki w świetle zachodzącego słońca. - mruknęła, przymykając oczy na chwilę. - Przystawka... więc jeśli będę bardziej zadbana, to tak nie skończę? - ponownie skrzyżowała ręce na piersiach i podejrzliwie przyjrzała się mężczyźnie. Nie ma mowy, ona tam nogi nie postawi. W sumie nic nie powiedziała, kiedy została odepchnięta. Ok. Natomiast z każdym słowem wypowiedzianym przez Zygfryda zdawać się mogło, że oczy jej bardziej wychodziły z oczodołów. Tego się na pewno nie spodziewała. - Tak, pojmuję! Nikt nie powiedział, że nie jesteś... po prostu... niektórzy bez przyczyny się tak mianują... - chyba potwierdzenie jego słów było najlepszą opcją. Natomiast kiedy dalej podnosił głos, uniosła otwarte dłonie na wysokości piersi i zaczęła delikatnie machać nimi w uspokajającym geście. - Już więcej nie dotknę, obiecuję. SŁOWO HARCERZA! - uniosła palec wskazujący i środkowy do góry na znak przysięgi. - Powinien się leczyć. - pomyślała i westchnęła bezgłośnie, jednocześnie robiąc kolejny krok do tyłu, gdy ten do niej podszedł. - Dzieci aż tak bardzo mi nie przeszkadzają. Tylko jedno pytanie: dlaczego...? - a więc porozmawiajmy o twoich zainteresowaniach... |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sob Lip 26, 2014 11:29 am | |
| Goniec okazał się znakomitym źródłem informacji. Jednak Zygfryd nie był w stanie wyobrazić sobie jak ten internet może wyglądać i jak dokładnie działać, ale jeśli pozwala na komunikowanie się niezależnie od odległości to dla Zygfryda nie ma żadnej wartości. Spodziewał się jakieś cudownej broni, jak choćby pistolety, które pluły stalowymi pociskami na duże odległości. Jednak w wypowiedzi dziewczyny znów pojawiły się określenia, których Chorwat nie był wstanie pojąć, wolał mimo wszystko się w to nie zagłębiać. -Oczywiście, że kobieta, zadbana, piękna dłużej będzie żyć w naszym obozie i nie skończy jako przystawka. Taka kobieta może liczyć na moją protekcję.- znów się wyszczerzył do gońca. Trudno powiedzieć co jest lepsze, znęcanie się przez grupę napalonych mężczyzn, czy też przez jednego psychopatkę, którym był niewątpliwie Chorwat. -AGGGGGGGGGGGGGGGRRRRRRRRRRRR!- ryknął jak ranny zwierz, ledwo się kontrolował, wlepił swoje mordercze spojrzenie w dziewczynę, a jej słowa, zwłaszcza to proste pytanie "dlaczego?" doprowadziło go do szewskiej pasji. Zaczął przeklinać i wrzeszczeć. -Dlaczego? Niektórzy lubią polować, a inni polować. Ludzie to najgorsze potwory, więc nie denerwuj jednego z nich! Powinienem Ci teraz łeb roztrzaskać o każdy kamień jaki bym znalazł na tej plaży! I nic NIE ROZUMIESZ!- zbliżył się do dziewczyny, że dzieliły ich milimetry, zacisnął pięści. Dziewczynę ratował fakt, iż rycerzowi przypadło jej poczucie humoru i sposób bycia przez co nie chciał kończyć pogawędki rozdzieraniem na sztuki jej ciała. -Traktuj mnie poważnie bo następnym razem się nie będę hamował...- wycedził przez zaciśnięte do granic możliwości zęby. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Sob Lip 26, 2014 6:24 pm | |
| Słuchając jego opowieści o tych całych protekcjach, podejrzliwe spojrzenie nie usuwało się z jej twarzy. Co z tego, że nie będzie "poddawana" towarzystwu grupy napalonych kolesi pukających pewnie nie tylko dziewczyny, ale także zwierzątka, jak już wszystkie humanoidalne persony zjedzą, skoro pewnie jeden taki Zygfryd mógł ich wszystkich zastąpić? - Nie wszystkie ładne i zadbane nadają się na nałożnice... - odparła spokojnym tonem - Mają tam wtedy jeszcze jakieś prawa bytu? - uniosła jedną brew do góry, a następnie okrążyła mężczyznę powolnym krokiem. - Widziałam wystarczająco dużo filmów, aby wiedzieć, jak to się kończy. - podsumowała w końcu, zatrzymując się w tym samym miejscu, z którego wyruszyła w swoją "wędrówkę". - Oczywiście, że nie rozumiem! - potwierdziła, a "przyzwyczajona" do tej "bliskości" między nimi, nie poruszyła się ani centymetr. Natomiast ponownie zaczęła mu się patrzeć prosto w oczy - jak się bawić, to się bawić. - Oczekujesz od kretynki z dwudziestego pierwszego wieku zrozumienia podjary polowaniem i zabijaniem? Tam robi się to tylko dla sportu, ćwiczenia, a i to wychodzi z mody. We współczesności jaramy się samochodami, podróżami i zdrową żywnością wzbogaconą w warzywa! - odparła tonem typowym dla nieco zdenerwowanej dziewczyny. - Tam się nie zabijamy dla frajdy. Zabija się tych, którzy są zagrożeniem dla innych, a nie da się ich w inny sposób unieszkodliwić. - ok, Mała Germanko, piękna przemowa, za którą dostaniesz w ryj. You know nothing, Marion Wolkenstein. Ostatecznie uśmiechnęła się lekko i spuściła wzrok na czubki swoich butów. - Chcesz się pochwalić, ile miast rozpierdoliłeś? Przejmujesz się w ogóle potworami? - to było bardzo poważne. Zaś monstra zdawały się mieć podobne podejście do Zygfryda i jego ludzi - zajebać, zajebać i jeszcze raz zajebać. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Nie Lip 27, 2014 12:49 pm | |
| -Wszystkie. Jeśli chodzi ci o to czy potrafią zaspokajać żądze, które targają każdym mężczyzną, to odpowiedź jest prosta. Muszą, a jeśli nie to...żegnaj świecie.- rzucił, a jego spojrzenie zaczęło razem z nią wędrówkę. Jednak nie miał zamiaru kręcić się jak gówno w przeręblu i gdy tylko dziewczyna znalazła się za nim wlepił spojrzenie przed siebie. -Te filmy o których wspominasz, a o których słyszałem mają niewiele wspólnego z rzeczywistością i są dalece przerysowane.- skwitował jej wypowiedź. Podrapał się po brodzie i tak przyglądając się uważnie dziewczynie westchnął. -Dlatego czas z którego pochodzisz jest tak ograniczony. Tacy jak wy, czerpiący z nowych sztuczek, czy jak wy to nazywacie nowinek technicznych, jesteście skazani na śmierć, zapomnienie. I tylko śmierć będzie wam przygrywać przygnębiającą melodię w tej toni zapomnienia w której się znajdziecie. Może po prostu wymagam do Ciebie zbyt dużo.- powiedział teraz całkiem już opanowanym głosem. Jego spojrzenie też, jakby przygasło. Skrzyżował ręce na piersiach. -Czy to ważne ile miast zniszczyłem gońcu? Ile istnień pozbawiłem życia? Ile łez przeze mnie wylano? Nie muszę ci niczego udowadniać ani tym bardziej się przechwalać. Potwory? Nie przejmuje się nimi. W przeciwieństwie do ludzi oni mają jasne intencje w stosunku do nas. Są bardziej ludzcy od nas szanowna pani.- dodał na koniec i robią krok do przodu znalazł się obok dziewczyny. Położył swoją dłoń na jej głowie. |
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Nie Lip 27, 2014 8:29 pm | |
| - Przynajmniej tu nie zachodzą w ciążę. - westchnęła cicho, gdyż za życia często o tym myślała, jak to jest nosić w brzuchu dziecko. I za każdym razem dochodziła do tego samego, a przynajmniej podobnego wniosku: nie ma mowy. Góra jedno, z całą pewnością nie więcej. Teraz i tak już było za późno, ale mimo wszystko myśli zostały. - Więc tylko do tego sprowadza się rola kobiety tam? Do dawania dupy? - może zbyt kolokwialnie, ale Marion przywykła do tego języka i takim się też posługiwała, nawet jeśli nie wypadało. - "Dalece przerysowane", mówisz? Chcesz mi więc powiedzieć, że jest tam lepiej niż w tych filmach? Kilka historycznych też zdążyłam zobaczyć, nie wszystkie dziewczyny żywią się komediami romantycznymi z przystojnymi aktorami. - automatycznie kącik jej ust uniósł się do góry. Była jedyną dziewczyną w swoim towarzystwie, która na ten gatunek filmowy mentalnie rzygała. Dramaty i filmy akcji były znacznie ciekawsze. Zamrugała dwukrotnie, słysząc o tym, że jej czasy są ograniczone. - Bardzo ładnie to ująłeś, lecz nie nazwałabym moich czasów ograniczonymi. Czy za twoich ktokolwiek pomyślał, że ludzie będą mogli latać? I to nie pojedynczo, a paroma setkami jednocześnie? Albo, że można przejść się po Księżycu? Nazwiska takie jak Gagarin, Armstrong, czy Gates na pewno nie zostaną zapomniane. Tak samo, jak fakt, że umiemy wysadzić w powietrze ogromne miasto, a teren skazić na kolejne lata - może nie jest to zalecane, ale jesteśmy w stanie to zrobić. Pewnie militaria najbardziej cię interesują, więc co powiesz jeszcze na wielką armatę mogącą przejechać niemalże po wszystkim? Albo niszczenie miasta z powietrza, poprzez zrzucenie odpowiedniego ładunku? - wszystko to mówiła wyjątkowo podnieconym głosem. - Poza tym, niektórych ludzi się mrozi, aby się nie rozłożyli. A być może nawet mrozi jeszcze za życia, aby ocucić za kilkaset lat. O tych, którzy zasłużyli, się nie zapomni. Tak samo, jak za twoich czasów, na pewno nie upamiętniano każdego wieśniaka. - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na niebo, tak, jakby oczekiwała przelatującego odrzutowca. - Wierzysz w tą legendę o kluczach? Gdyby udało ci się przenieść do współczesności, pierwszą rzeczą, jaką byś zrobił, byłoby rozpoczęcie wojny światowej i podboju planety? - zaśmiała się krótko. Nie z tych planów, lecz może z wyobrażenia zaskoczenia Zygfryda na widok tego wszystkiego. - Szkoda, że nie zdążyłam skończyć żadnych studiów, ani zacząć pracować. Może byłabym ekspertem w jakiejś dziedzinie. - westchnęła ponownie. Z matematyki, fizyki i innych takich była za słaba, ale może coś by się znalazło. - Mów mi po imieniu, proszę. Marion... - zarzuciła krótkim przypomnieniem, gdyż nie po to je miała, aby być nazywana "gońcem". Choć, to też szlachetna nazwa, lepsza pewnie, niż inne, które jej podarowali w szkole. "Twoja stara", hehehe. - Oczywiście, że nie musisz. Myślałam, że może masz uroczy, różowy, pluszowy pamiętniczek, w którym zapisujesz swoje podboje. - ponownie zachichotała. - Też mam jasne intencje! Chcę wrócić na ziemię i dokończyć rozpoczęty sezon serialu! - cholera, mogła o tym pomyśleć za nim postanowiła zaliczyć bliższe spotkanie z glebą z pewnej wysokości. Fuck! W tym momencie poczuła dłoń na swojej głowie. Ciężko określić, jaką minę zrobiła, ale prawdopodobnie przypominała taką. - Błogosławieństwo najmroczniejszego rycerza wszech- i zaświatów? - spytała rozweselonym tonem i spojrzała kątem oka na Chorwata. |
| | | Zygfryd z Istrii
Kapitan najemników "Watahy"
Godność : Zygfryd von Wolff z Istrii Wiek : 30 / 609 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : - Topór obusieczny,
-Wór, a w worku:
* krzesiwo,
* nóż,
* płótno,
* bandaże,
* racja suszonego mięsiwa na dwa dni,
* mapa,
* drewniany flet,
Ubiór : Zbroję płytową, wykonaną na specjalne zamówienie u wybitnego niemieckiego płatnerza. Do tego oczywiście kolczuga, bielizna i można tak opisywać bez końca. Liczba postów : 9
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Pon Lip 28, 2014 6:25 pm | |
| -Nazywaj to dawaniem dupy, rozkoszy, szmaceniem się, twój wybór moja droga.- odparł spokojnie i spojrzał w morską toń, jego twarz w takich chwilach nie pokazywała żadnych emocji, była niczym wyrzeźbiona w marmurze. Jednak to co Marion miała do powiedzenia później było spełnieniem jego wyobrażeń o Sądzie Ostatecznym, taka potęga, taka broń była kusząca jednak niszczenie całej populacji mijało się z celem. Zygfryd uwielbiał rzemiosło wojenne, kochał brzdęk stali, jęki rannych i konających, jednak wizja, która jest w stanie dać mu to o czym pragnie, a potem zakończyć to nieskończoną ciszą zabierała całej tej wizji smaczku i jakiegokolwiek sensu. -Ta broń o której mówisz, jeśli się nie mylę to jakaś....bomba, prawda?- zapytał, a w jego głosie zamiast strachu, jakiegokolwiek uczucia, które mogłoby sugerować, że opowieść dziewczyny na temat potężnej broni sprawiło, że Chorwat się przestraszy spełzły na niczym. Zamiast tego pojawiła się chora fascynacja. -Widziałaś kiedyś jak jej użyto w warunkach polowych?! Widziałaś jak pochłania miasto?! Armię?! Foltę?!- dodał nie mogąc dłużej wytrzymać. Cała reszta na temat tego, że ludzie dłużej żyją, że topi mrozi ich się, a potem odmraża dla rycerza nie miało to żadnego znaczenia bo i tak był już martwy. -Nauka to do potęgi klucz.-warknął na poruszony przez dziewczynę temat nauki. Chorwat spędzał miłe chwile w towarzystwie Marion, mógł z kimś pogadać i dowiedzieć się czegoś świeższego i dzięki temu zaktualizować swoje informacje. -I po co mam tam wracać? Skoro nic wartościowego stamtąd ze sobą nie wezmę? Nie warto wierzyć w legendy, a zwłaszcza w te, które są prawdziwe. Widziałem kiedyś taki klucz, a przynajmniej mówili, że ma moc, która sprawia, że wracasz do życia. To dobra karta przetargowa i nic więcej, masa, głupia o otępiała zrobi wszystko by znów wrócić do tego bagna nazywanego życiem.- mówiąc to miał zmrużone oczy, tak jakby myślał zupełnie o czymś innym i nie skupiał się na słowach, które przed chwilą skierował do Marion. -Marion...nie właź mi w zad, tobie jako kobiecie to nie wypada i nie jest to eleganckie.- skwitował ze swym "uśmiechem" na ustach pytanie dziewczyny.
|
| | | Marion Wolkenstein
Korespondent
Godność : Marion Wolkenstein Wiek : 24 / 26 Orientacja : Heteroseksualny/a Ekwipunek : Włócznia, mapa, mała buteleczka z wodą, niewielka sakiewka z pieniędzmi, nóż Ubiór : Cienka i lekka biała koszula, beżowe spodnie włożone w długie buty Liczba postów : 10
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej Wto Lip 29, 2014 11:54 am | |
| Zaśmiała się głośno, słysząc inne określenia prostytuowania się. Z całą pewnością nie sądziła, że aż tyloma określeniami dowali Zygfryd. Już podniosła rękę, by go delikatnie palnąć otwartą dłonią, jak to czasem robiła, ale w odpowiednim momencie sobie przypomniała o zakazie dotykania i zrobiła jakiś bliżej nieokreślony gest by ukryć swoje wcześniejsze zamiary. - Tak, bomba! - potwierdziła i klasnęła w dłonie. Próbowała to wcześniej określić jakimiś słowami mniej "technicznymi", ale widocznie Chorwat już zapoznał się z terminem "bomby". - Niestety nie widziałam. Ale moi pradziadkowie owszem. Dużo się nasłuchałam, w końcu słynny Adolf Hitler był Austriakiem. Opowieści dziadków łatwo było porównać z filmami dokumentalnymi, więc mniej więcej wiem, jak to wygląda. - skrzyżowała ręce na piersiach, ale uśmiech z jej twarzy nie zniknął. - Najlepszy efekt dają bomby atomowe. Dzięki jakimś skomplikowanym działaniom fizycznym, rozszczepia się taką malutką cząsteczkę, której nie widać gołym okiem. I jak to pizgnie to... "sayonara". - w tym momencie zrobiła minę typu "Yao Ming: Bitch, please". Hasło "sayonara" bardzo pasowało, skoro jedną z bomb zrzucono właśnie na Japonię. - Ale jak wybucha, to robi się taki fajny grzyb. - włócznią narysowała w piachu mniej więcej, w duuużym uproszczeniu, jak to wygląda. - Tylko to jest właśnie ten typ bomby, której skutki odczuwa się przez kolejne lata. Więc choć prawie każdy z bogatszych krajów ma teraz głowice, to tylko się nimi straszą, ale nie sądzę, by planowali jakoś szybko ich użyć. - podsumowała, bujając się z pięt na palce i na odwrót. - Ale z osób stojących w centrum kulminacyjnym nie zostaje nic, po prostu wyparowują. Ci trochę dalej zostają kałużą. Inni w okolicy umierają w krótkim czasie, kolejnych może męczyć choroba przez następne lata. Dzieci rodzą się jako dziwne potworki, a cały teren jest skażony. - skrótowy opis bomby atomowej powinien wystarczyć. - A zwykła bomba... nic specjalnego. Zrzucasz, wybucha, ogień, wstrząsy, te sprawy. Na pewno bezpieczniejsze dla potomnych i okolicznych, ale... mniejsze efekty wizualne. - w tym momencie Marion uświadomiła sobie, że gdyby była lepsza z przedmiotów ścisłych, mogłaby robić bomby. Lubiła ten temat, więc... żałość. - Tak, tak! Potęgi klucz, potęgi klucz. Ale ciekawe na co mi się przydadzą w życiu jakieś walone tangensy i cotangensy i pierwiastki i w ogóle... mózg rozjebany. - westchnęła głośno i zrobiła olbrzymiego facepalma. Czy na prawdę nie starczyło, że umiała dodawać, odejmować, mnożyć i dzielić? - Cóż, życie ma swoje zalety... Zjadłbyś hamburgera i od razu byś nie chciał umierać! Albo pizzę, kebaba... - tak się rozmarzyła, że aż zrobiła coś na wzór piruetu, tylko bardziej ułomnego. - Zagrałbyś na konsoli, przejechał się super szybkim samochodem lub motorem... - ciągnęła dalej, ale postanowiła się już ogarnąć, więc ostatecznie zamilkła. Lekko otworzyła dziób, słysząc kolejną wypowiedź rozmówcy. - Widać, że nie jesteś z moich czasów. - mówiąc to, położyła sobie dłonie na bokach. - Tam każdy chyba chce gadać o sobie, więc najlepszym sposobem na "przełamanie lodów" jest ponoć rozmowa o drugiej osobie. Zbyt przywykłam do tego. - ok, Marion, u *tried. Wyjęła jakiś rzemyczek z kieszeni i związała sobie nim dalej mokre włosy. Czyli wyglądania jak wypłosz część kolejna. - Duszek feminizmu krąży nade mną. - zachichotała, gdyż może rzeczywiście zbyt często zachowywała się jak chłopak. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ruiny wieży strażniczej | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|